Sensacyjne oświadczenie złożył w Krynicy wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego – Jarosław Gowin. Jest on jednym z licznych polityków, uczestniczących w trwającym obecnie XXVI FORUM EKONOMICZNYM, które tradycyjnie zorganizowano właśnie w Krynicy. Wicepremier polskiego rządu zapowiedział tam radykalne ograniczenie liczby studentów największych uczelni w naszym kraju. Czy dotknie to również Politechnikę Śląską?
– Uniwersytet Jagielloński czy Uniwersytet Warszawski mają po 50 tysięcy studentów. Nawet najlepsze polskie uczelnie kształcą więc w sposób masowy. To się musi zmienić – stwierdził Gowin, zapowiadając stworzenie nowego typu szkół wyższych, a mianowicie uczelni badawczych. Dla słynnej „jagiellonki” czy stołecznego uniwersytetu może to oznaczać nawet pięciokrotne ograniczenie liczby studentów w ciągu 10 najbliższych lat.
– Nauka cieszy się w Polsce nie najlepszą reputacją. To nie do końca sprawiedliwe, bo od kilku lat systematycznie awansujemy w rankingach osiągnięć naukowych. Inaczej jest z uczelniami, które spadają w rankingach – oznajmił wicepremier, snując od razu plany przeprowadzenia prawdziwej rewolucji w szkolnictwie wyższym.
– Od października rozpoczynamy cykl dużych konferencji programowych, które przygotują przyszłoroczny Narodowy Kongres Nauki. Równolegle trwają prace nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym, która nie może być tylko drobną korektą obecnej struktury edukacyjnej – powiedział Gowin.
Wyjaśnił, że aktualna sytuacja w tym względzie jest bardzo niekorzystna. – Obok uczelni zawodowych i naukowo-dydaktycznych, jak uniwersytety, potrzebujemy nowego typu szkół wyższych w postaci uczelni badawczych – oświadczył stanowczo wicepremier. W rozmowie z dziennikarzami ujawnił, że w pierwszej trzydziestce tzw. rankingu szanghajskiego (czyli listy najlepszych szkół wyższych na świecie) żadna z uczelni nie ma więcej niż 10-15 tys. studentów.
– W naszym kraju przytłoczeni dydaktyką naukowcy nie mają czasu na prowadzenie badań naukowych. Największe uczelnie kształcą bowiem zbyt wielu studentów. Nie sprzyja to twórczej kreatywności naukowców – ocenił minister nauki i szkolnictwa wyższego.
– Podczas przyszłorocznego Kongresu Nauki powinna zostać przedstawiona tzw. „mapa drogowa” ze szczegółowym wykazem obiektywnych kryteriów, do których będzie mogła dostosować się każda z liczących się polskich uczelni. To potrwa około dekady. Po upływie tego czasu polskie uczelnie zaczną stopniowo piąć się w światowych rankingach – przewiduje Gowin.
Wyrzucić co trzeciego studenta?
Wyznania wicepremiera wzbudziły duży popłoch wśród licznych nauczycieli akademickich oraz rektorów wielu polskich szkół wyższych. Czy przymusowemu „odchudzeniu” ulegnie również gliwicka uczelnia – Politechnika Śląska? Jest ona – przypomnijmy – najstarszą uczelnią techniczną w regionie i jedną z największych w kraju.
Istnieje od 71 lat i kształci aktualnie 23 tys. studentów, w tym ok. 17 tysięcy na studiach stacjonarnych. W jej 18 jednostkach edukacyjnych są prowadzone 54 kierunki studiów. Wykaz inżynierskich specjalności obejmuje prawie 200 pozycji. Oprócz kierunków technicznych można studiować administrację, matematykę, socjologię i zarządzanie, a także – o czym z pewnością nie wszyscy wiedzą – filologię i pedagogikę.
Rozmiary Politechniki Śląskiej wyraźnie przekraczają więc gabaryty wynikające ze wspomnianego przez Jarosława Gowina „rankingu szanghajskiego”. Dobra uczelnia – zdaniem wicepremiera – nie powinna kształcić więcej, niż 10-15 tys. studentów. Oznacza to, że gliwicka uczelnia musi w ciągu 10 najbliższych lat zrzucić niepotrzebny balast, który ją dławi pod względem naukowym. Trzeba się pozbyć co najmniej 30% obecnej liczby studentów Politechniki Śląskiej.
Jak to zrobić? Nowy rektor uczelni, prof. Arkadiusz Mężyk (siedemnasty w jej dziejach) będzie miał z pewnością twardy orzech do zgryzienia. Szesnastu jego poprzedników głowiło się nad tym, jak rozwijać Politechnikę Śląską. On natomiast musi doprowadzić do znaczącego zmniejszenia jej wielkości i trwałego zlikwidowania – jak należy przypuszczać – wielu aktualnych jednostek edukacyjnych uczelni. Nie zazdroszczę mu tej roli!
Zbigniew Lubowski
Polskie uczelnie stały się maszynkami do zarabiania pieniędzy, im więcej studentów – tym więcej kasy. W środowisku akademickim nikt nie jest zainteresowany żadnymi zmianami. Największą głupotą było zniesienie egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie publiczne, a już szczególnie chore – potworzenie (od słowa: potwór) całej masy niepublicznych uczelni, w których czesne = opłata za wydanie dyplomu. Mamy więc armię kretynów z tytułami mgr czy inż., którzy nawet tego co studiowali nie umieją zastosować w praktyce zawodowej, a co do ogólnego poziomu to tzw. yntyligencja, wystarczy zapoznać się z polszczyzną takich absolwentów, walących błędy ortograficzne i stylistyczne w co drugim zdaniu ….
prof dr hab. inż. Marek Gzik za pośrednictwem Facebook: